Do utraty tchu. Przedwczesny finał Riverside Baja 2019
Drobne uszkodzenie układu dolotowego powietrza do silnika wynikające z pechowego splotu okoliczności zaprzepaściło szanse Pawła Molgo i Janusza Jandrowicza na dobry wynik w rajdzie Riverside Baja, który w miniony weekend został rozegrany na Węgrzech. Załoga NAC Rally Team może czuć jednak satysfakcję, bo do momentu wycofania się z zawodów jej Ford F150 EVO plasował się w ścisłej czołówce samochodów.
Trzy piątkowe odcinki specjalne, po których Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz zajmowali 3. miejsce w stawce ze stratą zaledwie jednej sekundy do poprzedzających ich rywali, dowodziły, że warszawska załoga jest w znakomitej formie i ma apetyt na kolejne podium w tym sezonie. ? Plan na sobotę był prosty: chcieliśmy zaprezentować sto procent naszych możliwości i walczyć o awans w klasyfikacji. Niestety czasem drobiazgi odgrywają znacznie większą rolę niż potrafimy przewidzieć ? mówi lider zespołu.
Ową drobnostką, która zaważyła na losach występu, było uszkodzenie snorkela doprowadzającego powietrza do silnika. Pozbawione oddechu serce pojazdu opadło zupełnie z sił, uniemożliwiając kontynuowanie jazdy po bardzo wymagającej pod względem terenowym trasie. ? Sobotni oes, który mieliśmy pokonywać czterokrotnie ? dwa razy w jedną i dwa razy w drugą stronę ? był pełen wybojów i kałuży błota ? opowiada Paweł Molgo. ? Posiadając informacje o ekstremalnych warunkach na trasie, postanowiliśmy nie ryzykować, zamykając (Ford daje taką możliwość) główny dolot powietrza i poprzestając na snorkelu, który dawał pewność, że woda czy błoto nie dostanie się do silnika. Plan był dobry. Od początku świetnie nam się jechało i wszystko szło po naszej myśli. Do czasu długiej, 3-kilometrowej prostej, na której ? nie zważając na dziury ? mknęliśmy z pedałem gazu wciśniętym do oporu, osiągając prędkość 180 km/h! Aż tu nagle silnik zupełnie stracił moc…
Kierowca z pilotem zaczęli poszukiwać przyczyn awarii, jednak wszystkie systemy pokładowe pracowały prawidłowo, nie sygnalizując żadnych błędów. Ford nie był jednak w stanie kontynuować jazdy, mając odtąd problemy z pokonaniem byle kałuży błota. Zapadła trudna decyzja o zjechaniu z trasy oesu i powrotu do serwisu.
? Naszym mechanikom też nie było łatwo znaleźć wytłumaczenie, dlaczego samochód nie chce jechać ? relacjonuje Paweł Molgo. ? Aż wreszcie po nitce do kłębka znaleźli winowajcę ? okazał się nim malutki fragment snorkela, który poprzedniego dni ucierpiał, gdy urwaliśmy lusterko. Problem pogłębił się, gdy na dużej prędkości w rurze wytworzyło się ogromne podciśnienie, które wyrwało fragment gumy i ?zaczopowało? dolot.
Po jego udrożnieniu samochód odzyskał chęć do dalszej jazdy, ale szansa na dobry wynik była już bezpowrotnie stracona… By zaoszczędzić Fordowi tortur na trasie, która z każdym przejazdem kolejnej załogi stawała się coraz bardziej bezlitosna, szef zespołu NAC Rally Team postanowił zrezygnować z dalszej jazdy. Rajd w klasie samochodów zwyciężył ostatecznie Mirek Zapletal w Hummerze przed Zdenkiem Porizkiem z Fordzie F150 i Włodzimierzem Grajkiem w BMW X6.
? Walka o pietruszkę to nie dla mnie ? mówi. ? Zwłaszcza, gdy oznacza niepotrzebne ryzyko dla auta.. Dlatego wolałem wycofać się z bagażem nowych doświadczeń i spokojnie rozpocząć przygotowania do kolejnego rajdu ? będzie nim druga runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, która odbędzie się w drugi weekend czerwca w Kłodzku. Tam postaramy się powetować sobie niepowodzenie z Węgier.