Fiatem 125p na podbój Monte Carlo
Czy jazda 30-letnim autem z napędem na tylną oś po zaśnieżonej, alpejskiej dróżce pozbawionej barierek ochronnych, na dodatek nocą i pod presją czasu, może być przyjemnością? Oczywiście tak! Zapowiada się niezwykła przygoda! – odpowiadają uczestnicy 16. Historycznego Rajdu Monte Carlo, który rozpocznie się już w najbliższą niedzielę (27 stycznia). W gronie ponad 300 śmiałków z całego świata jest warszawska załoga NAC Rally Team, czyli Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz, którzy do walki staną Fiatem 125p.
Symboliczny start polskich załóg (w sumie nasz kraj reprezentować będzie 10 samochodów) odbył się tydzień temu przed siedzibą Automobilklubu Polskiego. Honorowym starterem był Longin Bielak, który w swej sportowej karierze aż dziesięciokrotnie uczestniczył w Rajdzie Monte Carlo. Z Warszawy samochody odjechały do Monako na lawetach, gdzie w niedzielę oficjalnie zainaugurują zmagania na legendarnej trasie.
– Od samego początku czekają nas niełatwe zadania ? mówi Paweł Molgo, który na co dzień swą rajdową pasję dzieli pomiędzy auta historyczne i samochody terenowe. – Na ?dzień dobry? będziemy musieli pokonać nocą 600-kilometrową dojazdówke do Valence, gdzie w poniedziałek rozegrane zostaną pierwsze odcinki specjalne.
Później rywalizacja przeniesie się na teren Górnej Loary i Ard?che. Stamtąd zawodnicy będą kontynuować podróż w kierunku Monako, pokonując po drodze m.in. tradycyjne odcinki specjalne Rajdu Monte Carlo ze startem w Saint-Jean-en-Royans i metą na Col de Corobin. Ostatnim etapem będzie najsłynniejsza, nocna próba Col de Turini znana jako ?noc długich noży?.
– Na początku stycznia, zgodnie z regulaminem, objechaliśmy większość czekającej nas trasy, przygotowując jej opis ? mówi Paweł Molgo. – Roadbook bywa bowiem dość enigmatyczny i w plątaninie alpejskich dróżek łatwo się zgubić. Nie ukrywam ? w kilku miejscach miałem prawdziwego stracha; nawet jadąc turystycznie, wahałbym się, czy jechać dalej! Wąska dróżka, bez zabezpieczeń, zakręt przechodzący w zakręt. Nawroty tak ciasne, że niemal nieustannie na drogę patrzyliśmy przez… boczne szyby. Gdy dokonywaliśmy objazdu, było sucho, ale dziś wiemy już, że w górach leży śnieg, panują niskie temperatury, pojawia się mgła. To działa na wyobraźnię! Nie chodzi o brak umiejętności, ale bywają prozaiczne historie: auta, zwłaszcza 30- czy 40-letnie czasem się psują…
Trudne warunki atmosferyczne spowodowały między innymi odwołanie przed tygodniem dwóch finałowych odcinków 81. Rajdu Monte Carlo, z którymi będą mieli do czynienia również uczestnicy rajdu historycznego. – Wyniki osiągane na oesach przez Loeba czy Ogiera też są bardzo wymowne ? troska się Paweł Molgo. – Średnia prędkość, jaką osiągały ich czteronapędowe potwory, wynosiła 63 km/h. Jak wiadomo, nasze zadanie polega na regularnej jeździe z niewiele mniejszą średnią… 50 km/h. Tyle że nasze auta mają 30 lat, napęd na jedną oś i kilkaset koni mniej pod maską! To oznacza, że prawdopodobnie będziemy jechać na ciągłym ?niedoczasie?… Całe szczęście, że możemy chociaż używać opon z kolcami. Mam też nadzieję, że na zaśnieżonych i oblodzonych trasach przyda się nasze doświadczenie wyniesione z rajdów terenowych.
Mimo czekających ich trudności i niebezpieczeństw Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz nie mogą już doczekać się rywalizacji w jednym z najbardziej prestiżowych rajdów na świecie, u boku wspaniałych maszyn i wielkich nazwisk motosportu. O wywalczenie miejsca w czołówce klasyfikacji generalnej może być trudno. Ale dzięki porozumieniu z Tomaszem Jaskłowskim w 16. Historycznym Rajdzie Monte Carlo pod wspólnym szyldem TJ NAC Motorsport wystartuje pięć polskich załóg (cztery Fiaty 125p i jedna Alfa Romeo), dzięki czemu Polacy po cichu liczą na sukces zespołowy.