Mercedes 450 SLC – gotowy na Safari
Choć do rozpoczęcia East African Safari Classic Rally 2015 dzieli ich jeszcze pięć miesięcy, Paweł Molgo i Piotr Domownik są już myślami w Afryce. Mercedes 450 SLC, który został przez nich przebudowany specjalnie na te zawody, zaliczył ostatnio udane testy na szutrowych, mazurskich trasach. – Wystarczy poprawić detale i samochód będzie gotowy. To jednak nie wszystko. Przed nami kolejne sesje treningowe – mówią Polacy.
Molgo i Domownik noszą tytuły mistrzów Polski w rajdach terenowych (wywalczone w różnych sezonach), więc na bezdrożach czują się jak… ryby w wodzie. W Kenii, gdzie wystartują w listopadzie, nie będą jednak dysponowali nowoczesną, rajdową terenówką, ale niemłodym już, tylnonapędowym Mercedesem 450 SLC, na dodatek wyposażonym w skrzynię automatyczną. – Konstrukcja auta wymusza nieco inną filozofię jazdy niż ta, do której jesteśmy przywyczajeni – mówi Paweł Molgo. – Choć w zawodach startuję nie tylko Hiluxem, ale również tylnonapędowymi klasykami w rodzaju Porsche 911SC czy Fiat 125p, jazdy Mercedesem będę się musiał jeszcze nauczyć. Ale muszę przyznać, że jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczony! Samochód jest bardzo długi i nadzwyczaj stabilny nawet przy dużych prędkościach (na asfalcie bez kłopotu rozpędził się do 180 km/h). Nie brakuje mu mocy, świetnie się prowadzi, a dzięki amortyzatorom Ohlins nie wiemy, co to dziury. W kwestiach technicznych planujemy jeszcze kilka poprawek, ale w zasadzie do dopracowania zostały nam tylko detale.
Serwis NAC Rally Team zaraz po zakończeniu testów usprawnił działanie układu chłodzenia. Zakupiony już także został zestaw wyczynowych hamulców, ponieważ fabryczne tarcze wykazywały tendencję do przegrzewania się. Ponadto planowany jest montaż sztywniejszych sprężyn, które mają utwardzić tylne zawieszenie. W planach jest również wymiana fabrycznej szpery (która – jako element używany – nie budzi zaufania zawodników) na jej wyczynowy zamiennik.
Zespół podjął już także ważną decyzję o wyborze ogumienia na rajd. Będą to opony szutrowe wykonane ze średniej mieszanki, których producentem jest firma Dmack. – Opony te zbierają dobre recenzje – mówi Paweł Molgo. – Nie startujemy w rajdzie terenowym, na którym ogumienie szybko się zużywa, ale szutrowym, który nie powinien być dla tak wyniszczający. Na wszelki wypadek zakupiliśmy 30 sztuk zapasu.
Na trasach oesów Mercedes będzie mógł zabrać dwie dodatkowe opony, które przewożone będą poziomo w tylnym bagażniku. Specjalnie w tym celu umieszczono w nim płaski bak paliwa, zdolny pomieścić 150 litrów benzyny, która ma zaspokoić pragnienie 5-litrowej V-ósemki.
W Kenii wiele zależeć będzie od pogody. Jeśli spadnie deszcz, doświadczenie off-roadowe naszych zawodników będzie jak znalazł. Najtrudniejszymi momentami będą zapewne przejazdy przez rzeki, które potrafią szybko wezbrać. Na wszelki wypadek auto Polaków zostało maksymalnie podniesione (na tyle na ile zezwalają restrykcyjne przepisy) i osłonięte od dołu. Mechanikom zespołu udało się „obciąć” wszystkie wystające elementy podwozia, dzięki czemu jest ono teraz niemal zupełnie płaskie i nie powinno o nic zahaczać.
Zawczasu pomyślano także o komforcie i bezpieczeństwie podróży po afrykańskich bezdrożach: na dachu umieszczono dodatkowy wlot powietrza, a środek kabiny został nowocześnie wyposażony, m.in. w karbonowe boki, fotele kubełkowe i kierownicę Sparco, a także system gaśniczy. Za fotelami, mimo rozbudowanej klatki bezpieczeństwa, wygospodarowano miejsce na pojemniki (do przewozu narzędzi i podstawowych części) oraz kaski zawodników.
– Jestem dobrej myśli – mówi Paweł Molgo. – Wprowadzamy ostatnie poprawki, gromadzimy zapasy części zamiennych i już planujemy kolejne testy, które tym razem zorganizujemy na poligonie. Chciałbym bliżej zaprzyjaźnić się z Mercedesem, poznać jego możliwości. Już teraz widzę, że 300 koni mechanicznym, którymi dysponujemy, to moc w zupełności wystarczająca. Samochód ma ogromny potencjał, znakomicie przyspiesza – zwłaszcza w wysokich zakresach prędkości, czyli 100 – 150 km/h. Jestem bardzo zadowolony z hydraulicznego hamulca ręcznego, który jest dziełem naszych mechaników. Dzięki niemu dużo sprawniej atakuję zakręty. Znaczna długość Mercedesa sprawia jednak, że i tak nie jeździmy poślizgami. Lepiej jest pokonywać wiraże statecznie, operując pedałem gazu i hamulca. Być może zdecyduję się stale hamować lewą nogą. Najważniejszym zadaniem, które czeka mnie na testach, jest przyzwyczajenie się do trzybiegowej skrzyni automatycznej i wyczucie kickdownu. W Mercedesie nie można błyskawicznie zredukować biegu jak we współczesnych rajdówkach. Zawsze istnieje małe opóźnienie, dlatego bardzo ważne jest właściwe dobranie prędkości przed wejściem w zakręt. Przed nami wielkie wyzwanie i kolejna afrykańska przygoda. Już się nie mogę doczekać !