NAC Rally Team po III etapie OiLibya Rally of Morocco 2012
Szybko i bezboleśnie pokonali środowy odcinek specjalny OiLibya Rally of Morocco zawodnicy z polskiego NAC Rally Teamu. Wtorkowe niepowodzenie (dachowanie na wydmie, a następnie ponadstukilometrowa jazd na holu) powetowała sobie zwłaszcza załoga Mitsubishi, która finiszowała z trzecim czasem w grupie T2. Niestety sędziowie zgotowali im niemiłą niespodziankę…
W obozie czekała na Polaków zaskakująca wiadomość ? 2 godziny kary z poprzedniego etapu zostały zamienione na 10 godzin. Zawodnicy NAC Rally Team mimo dachowania we wtorek pokonali całą trasę, zaliczając wszystkie waypointy, ale finiszowali już po oficjalnym zamknięciu mety i nie otrzymali ostatniej pieczątki. W tej kwestii regulamin jest nieubłagany. – Nie mamy do nikogo pretensji, sędziowie wykonują swoją pracę i stosują się do przepisów, ale dla nas było to jednak przykre rozczarowanie. 10 godzin ?w plecy? to już sporo… – komentuje Piotr Domownik.
Mimo to nasi zawodnicy wciąż walczą o jak najlepszy rezultat, przy okazji wzbogacając swoje doświadczenie w jeździe po pustyni. Paweł Molgo był we środę jednym z najszybszych kierowców w swojej grupie, a Unimog etap pokonał dobrym tempem nienękany żadnymi problemami.
Etap preferował auta szybkie, a jego trasa prowadziła dużej mierze przez ergi i dnem wyschniętych jezior. – Wszystko zmierza w dobrym kierunku ? mówi Paweł Molgo. – Naszym celem jest meta, co nie jest takie łatwe, bo rajd jest szybki i trudny, czego efektem jest duża liczba wypadków. My wciąż jedziemy dalej, przed nami teraz prawdziwa Sahara.
W nocy ze środy na czwartek serwis NAC Rally Team dokończył prace nad Pajero, które ucierpiało we wtorkowym dachowaniu, i nasi zawodnicy są już gotowi do dalszego boju. – Czwartkowy etap jest dość krótki, liczy 250 kilometrów, ale według opisu czeka nas dużo jazdy po piasku ? mówi Piotr Domownik. – Najtrudniejsze będą niewysokie wydmy, nazywane przez nas ?diunetkami?, które dla pojazdów są bardzo męczące. Mam nadzieje, że dziś Unimogiem, który w takim terenie czuje się najlepiej, trochę podreperujemy nasz rezultat, a Pajero bez problemów dojedzie do mety.