W zgodzie z tradycją – NAC Rally Team po I etapie Historique Rallye Monte Carlo 2024
Dwa miesiące temu z zawrotnymi prędkościami przemierzali swoim Porsche 911 dziurawe, szutrowe drogi w Kenii, a dziś podróżując Fiatem 125p, z pietyzmem liczą każdą sekundę na asfaltowych, górskich serpentynach we Francji. Klasyczny Rajd Safari i Historyczny Rajd Monte Carlo dzieli wiele, ale łączy jedno – miłość do motoryzacji przez duże M. Dlatego załogi NAC Rally Team nie mogło zabraknąć na starcie tych obu imprez należących do kanonu światowego motosportu.
Po przejechaniu blisko tysiąca kilometrów dojazdówki z Bad Homburg do Monako, w sobotę Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz zmierzyli się z czterema premierowymi odcinkami 26. edycji Historique Rallye Monte Carlo. Mierzyli się… całkiem dosłownie, bo rywalizacja polega tu nie na wykręcaniu jak najwyższych prędkości, lecz na jeździe „regularnej”, celującej w odgórnie wyznaczoną średnią oraz precyzyjnie określony czas. I właśnie precyzja okazała się największym wyzwaniem dla polskiej załogi, która – co warto podkreślić – nie miała najmniejszych kłopotów z samochodem i krętą trasą. Na jednym z oesów popełniła jednak drobny, ale kosztowny błąd w korekcie obliczenia drogi, po którym zanotowała spadek w klasyfikacji generalnej. Szybko zrehabilitowała się na kolejnym odcinku, na którym zanotowała bardzo dobry, 18. rezultat (na 224 sklasyfikowanych załóg).
– W naszym Fiacie korzystamy z nowych, francuskich urządzeń pomiarowych i jeszcze nie wszystko idzie po naszej myśli – wyjaśnia Paweł Molgo. – Ale do mety wciąż daleko i będziemy starali się odrobić straty. Można rzec, że wszystko dzieje się zgodnie z tradycją, bo Monte Carlo – a startujemy tu po raz siódmy! – zawsze zaczynamy z tyłu stawki, po czym gonimy wynik aż do samej mety.
Ładna, wręcz wiosenna aura we Francji paradoksalnie nie sprzyja Polakom, którzy specjalizują się w zmaganiach w trudnych warunkach pogodowych i drogowych. Większość załóg na suchym asfalcie osiąga póki co zbliżone wyniki, a rywalizacja dopiero nabiera rozpędu.
– Z czasem powinno zacząć się dziać coraz „ciekawiej” – ocenia Paweł Molgo. – My jak zawsze będziemy celować w jak najlepszy rezultat, nie tracąc z oczu tego, co dla nas jest najcenniejsze, po co tu przyjechaliśmy. Liczy się dla nas nie tylko wynik końcowy, ale również niepowtarzalna atmosfera tego rajdu, towarzystwo ponad 200 wyjątkowych samochodów, przyjemność spotkania i rozmów z innymi miłośnikami klasycznego motosportu. A nieco odleglejsze miejsce, które obecnie zajmujemy w generalce – 88., ma również swoje zalety! Dzięki niemu będziemy mogli jutro nieco dłużej powylegiwać się w łóżku!