listopad 2015
NAC Rally Team na East African Safari Classic Rally – udany rekonesans
Maratony to jedyny rodzaj rywalizacji sportowej, w której zwycięzcą jest każdy bez wyjątku, kto osiąga metę. Biało-czerwony Mercedes polskiej załogi NAC Rally Team, którą tworzą Paweł Molgo i Piotr Domownik, w wyniku awarii silnika nie jest w stanie już uczestniczyć w walce na oesach rajdu East African Safari Classic Rally, ale mimo to wciąż zmierza w kierunku Mombasy, gdzie w najbliższy piątek zakończą się zawody.
– Oczywiście nie znam wszystkich imprez motorowych na świecie, ale z wielu pieców chleb jadłem, co pozwala mi zawyrokować, że jest to najwspanialszy i zarazem najtrudniejszy rajd, w którym kiedykolwiek brałem udział! Wywarł na mnie ogromne wrażenie – mówi Paweł Molgo, który w swojej karierze startował z powodzeniem m.in. w prestiżowych maratonach Africa Eco Race (gdzie odniósł zwycięstwo w grupie aut seryjnych) i Silk Way Rally, terenowych rundach Pucharu Świata FIA oraz klasycznym Rajdzie Monte Carlo. W ostatnich latach dwukrotnie sięgał zaś po mistrzowski tytuł w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych.
Z jego opinią zgadza się Jacek Czachor, który wraz z Michałem Ungurianem przyjechał do Kenii, by kibicować swojemu koledze z rajdów cross-country. Zdaniem czternastokrotnego uczestnika Dakaru rajd East African Safari Classic Rally, w którym rywalizują auta klasyczne z napędem na jedną oś, śmiało można nazwać… „małym Dakarem”. – Faktycznie na tej samej trasie, po której jechaliśmy, z powodzeniem mogłyby rywalizować auta terenowe! – przytakuje Paweł Molgo. – Pokonywaliśmy brodem rzeki, mierzyliśmy się ze stromymi zjazdami i podjazdami. Nawierzchnia drogi zmieniała się nieustannie: jechaliśmy po piachu, kamieniach i fesz feszu, czasem w błocie lub po dziurach. Bywało, że stosunkowo nisko zawieszonym, długim autem z napędem na tylną oś manewrowałem w wymytych przez wodę miejscach, które byłyby prawdziwym wyzwaniem dla mojej Toyoty Hilux. Powtórzę po raz kolejny – tak ogromnych trudności na rajdzie dla samochodów klasycznych nie spodziewaliśmy się!
Polacy musieli zmierzyć się nie tylko z wymagającą trasą, ale również afrykańskim klimatem, który charakteryzuje się dużą zmiennością temperatur. Zaskoczył ich także wysoki poziom rywali, a zwłaszcza ich maszyn mających niewiele wspólnego z seryjnymi modelami. Zdecydowana większość aut, wśród których królowały Porsche, Datsuny i Fordy, została zbudowana w najlepszych stajniach Europy.
– Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, bo stosując się sumiennie do regulaminu, na rajd przygotowaliśmy seryjnego Mercedesa 450 SLC, przystosowując go tylko do rywalizacji sportowej – mówi Paweł Molgo. – A tymczasem u naszych rywali trwał regularny wyścig zbrojeń! Jeśli tu wrócimy, a uważam to za niemal pewne, postaramy się dysponować o wiele mocniejszym autem, by móc nawiązać walkę z najlepszymi. Tym bardziej że kolejna edycja rajdu ma być jeszcze „ciekawsza”, ponieważ jej trasa będzie wiodła aż do Ugandy.
Polscy zawodnicy chwalą nie tylko wysoki poziom trudności rajdu, ale również jego perfekcyjną organizację – tym bardziej wymagającą, że impreza odbywa się – przynajmniej teoretycznie – w otwartym ruchu drogowym. Co więcej, dociskanie pedału gazu konieczne jest nie tylko na odcinkach specjalnych, ale również dojazdówkach. Czasu na odpoczynek w zasadzie nie ma, a nawet chwila rozluźnienia może oznaczać kosztowne spóźnienie na Punkcie Kontroli Czasu.
– Ponad 3000 kilometrów jazdy na „pełnym ogniu” w aucie, któremu stuknęło już 36 lat – to przeżycie, które trudno opisać słowami – mówi Paweł Molgo. – Na pełniejsze podsumowanie naszego startu przyjdzie jeszcze czas. Póki co kierujemy się do Mombasy, by oficjalnie zakończyć rywalizację (zaliczyliśmy większość oesów, co stanowi gwarancję, że zostaniemy sklasyfikowani). Nieustannie pozostajemy pod urokiem tej fenomenalnej imprezy, przygotowanej na najwyższym poziomie, w kraju, który urzeka swoimi krajobrazami, przyrodą i gościnnością mieszkańców. Chciałbym tu wrócić choćby za tydzień!
IV etap East African Safari Classic Rally. W połowie drogi do celu
Mercedes 450 SLC zespołu NAC Rally Team pomimo swych 36 lat w metryce dzielnie znosi wyczerpującą rywalizację w rajdzie East African Safari Classic Rally, na którą zabrali go Paweł Molgo i Piotr Domownik – specjaliści od walki na bezdrożach przyzwyczajeni do prowadzenia rajdowych terenówek z napędem 4×4. Ich off-roadowe doświadczenie bardzo przydaje się podczas jazdy tylnonapędowym Mercedesem po drogach Kenii i Tanzanii.
Po czterech dniach zmagań Polacy dotarli do Tanzanii, a tym samym osiągnęli półmetek rajdu. W niedzielę po raz kolejny nie ominęły ich jednak problemy techniczne. Na drugim oesie pękł przewód od chłodnicy, zmuszając ich do chwilowego opuszczenia trasy.
– Myśleliśmy już, że to się źle skończy – opowiada Paweł Molgo. – Ale szczęście nam sprzyjało. Naprawiliśmy układ chłodniczy i nie spóźniliśmy się na start trzeciego oesu. Co prawda na nim również spotkały nas małe problemy, które nie przeszkodziły nam jednak w dotarciu do mety.
W poniedziałek zawodników walczących w afrykańskim klasyku czeka zasłużony odpoczynek. Pełne ręce roboty będą mieli za to ich mechanicy, którzy otrzymają aż sześć godzin na prace przy samochodach.
– Bardzo cieszymy się z osiągnięcia półmetku – mówi Paweł Molgo. – Mamy nadzieję, że w dniu przerwy podreperujemy zdrowie naszego Mercedesa na tyle, by drugą połowę rajdu pokonać już bez większych przeszkód. Nasz najważniejszy cel, czyli dotarcie do mety rajdu, wciąż jest w naszym zasięgu. Utrzymujemy również stabilną pozycję w klasyfikacji. Ale na pewno łatwo nie będzie. Oj, nie będzie!
III etap East African Safari Classic Rally 2015. Terapia młotkiem
Pomimo problemów technicznych i nadspodziewanych trudności na trasie załoga NAC Rally Team bez wytchnienia walczy w rajdzie East African Safari Classic Rally 2015, mając za rywali tak znakomitych kierowców jak choćby Stig Blomqvist (mistrz świata WRC z 1984 roku) czy Grégoire De Mevius (rajdowy mistrz Belgii, dwukrotnie ósmy w rajdzie Dakar). Po dwóch etapach Paweł Molgo i Piotr Domownik plasowali się na miejscu 32. Etap trzeci (sobotni) ponownie do łatwych nie należał.
Na zawodników czekały dwa szybkie, kamieniste odcinki specjalne. Trzeci został przez organizatora odwołany z powodu nieprzejezdnej trasy. Ale również te oesy, na których toczyła się walka, były bardzo wymagające i wyniszczające dla samochodów. Polski Mercedes 450 SLC zaliczył przymusowy postój na trasie z powodu przebitej opony. Niestety nie był to jedyny kłopot, z którym dziś zmagali się nasi zawodnicy.
– W naszym aucie posłuszeństwa odmówił rozrusznik – opowiada zmęczony Paweł Molgo. – Okazało się, że to typowa przypadłość tego modelu Mercedesa. Zabłocony rozrusznik po prostu przestaje działać. Oczywiście wzięliśmy z Polski zapasowy i nasi mechanicy już go montują. Ostatecznie dziś silnik dwukrotnie uruchamialiśmy przy pomocy… młotka, ale w końcu szczęśliwie dotarliśmy do mety. Jutro nasz samochód powinien być znów w pełni sprawny.
Polscy zawodnicy mają tym trudniejsze zadanie, iż jako jedni z nielicznych w stawce startują autem nieomal seryjnym, który został jedynie przystosowany do rywalizacji sportowej. Mercedesowi trudno jest nawiązać walkę z piekielnie szybkimi Porsche 911, Datsunami 260Z i Fordami Escort. – Uczestniczymy w morderczym wyścigu! – mówi szef NAC Rally Team. – Powtórzę po raz kolejny: nie spodziewałem się aż tak ogromnych trudności. Ale poddawać się nie zamierzamy!
W cieniu Kilimandżaro. NAC Rally Team walczy na trasie East African Safari Classic Rally 2015
Opinia ta w ustach doświadczonych rajdowców, którzy w swojej karierze walczyli na pustynnych maratonach w Maroku, Mauretanii, Senegalu, Rosji i Kazachstanie, nie wspominając o dziesiątkach rajdów zaliczonych przez nich w Polsce i Europie, ma dużą wagę. – Nigdy w życiu nie spodziewałem się takich zawodów! – mówi z przekonaniem Paweł Molgo, aktualny mistrz Polski w rajdach terenowych. – Jestem pod ogromnym wrażeniem, a za nami dopiero dwa dni zmagań.
Pierwszy etap rajdu Polacy potraktowali jako rozgrzewkę, ucząc się jazdy nowym samochodem, poznając specyfikę kenijskich dróg i rozgryzając zawiłości regulaminu. Dodatkowym kłopotem był bałagan, który wkradł się do organizacji zawodów po nieszczęśliwych wypadku załogi ze Szwecji. Ponadto organizatorzy zmuszeni byli odwołać jeden z trzech zaplanowanych odcinków specjalnych z powodu zbyt zniszczonej trasy i zalanego mostu.
Nasi zawodnicy mieli nieco mieszane uczucia, ale kolejny dzień im to wynagrodził. Biało-czerwony Mercedes 450 SLC w dobrym tempie zaliczył trzy oesy, pokazując, jak dzielnym jest autem, co zresztą manifestował nieustannie, machając do kibiców… wycieraczkami. Zbudowany na bazie seryjnego pojazdu nie ma większych szans, by rywalizować z czołowymi maszynami, które mimo klasycznych kształtów skrywają pod karoseriami wyczynowe rajdówki.
– Plasujemy się w środku stawki – to wszystko, na co stać naszego Mercedesa – mówi Paweł Molgo. – Ale naszym najważniejszym celem jest osiągnięcie mety tego niewiarygodnego rajdu. To wyścig, który rozpoczyna się rano, z chwilą gdy wychodzimy z hotelu, i który kończy się, gdy powracamy na biwak wieczorem. Nawet na dojazdówkach nie mamy tu chwili wytchnienia. Każda chwila jest drogocenna, bo może oznaczać spóźnienie na Punkcie Kontroli Czasu. Ne mecie byłem piekielnie zmęczony. To, co przeżywamy, trudno opisać słowami!
NAC Rally Team na starcie East African Safari Classic Rally 2015
Rajd Safari, który organizowany był w latach w latach 1953-2008 na wschodzie Afryki, przyciągał na start najlepszych kierowców świata ? jego zwycięzcami byli m.in. Ari Vatanen, Carlos Sainz, Tommi Mäkinen, Richard Burns i Colin McRae. Zawody przez wiele lat (aż do 2003 roku) umieszczone były w kalendarzu Rajdowych Mistrzostw Świata, a potem Rajdowych Mistrzostw Afryki. Po raz ostatni Rajd Safari został rozegrany w roku 2008; odtąd jego tradycję kontynuują organizatorzy East African Safari Classic Rally, który odbywa się cyklicznie co dwa lata.
– Niepewni, czy otrzymamy zgodę na start, skierowaliśmy oficjalne zapytanie do dyrektora zawodów ? opowiada Paweł Molgo, lider NAC Rally Team, dwukrotny zwycięzca Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. ? Impreza jest bardzo elitarna; zawodnicy z reguły otrzymują zaproszenia, a z Polski nikt jak dotąd w niej nie startował. Bardzo się ucieszyliśmy, gdy dostaliśmy pozytywną odpowiedź, która dała nam zielone światło do rozpoczęcia przygotowań. O starcie w klasycznym Rajdzie Safari marzyłem od dawna, bo są to zawody, które idealnie łączą moje pasje. Teoretycznie jest to bowiem rajd płaski dla samochodów zabytkowych z napędem na jedną oś, ale specyfika terenu wskazuje, że tak naprawdę jest to prawdziwy maraton cross-country, który nierzadko zamienia się w soczystą przeprawówkę.
W ?klasycznym? Safari do startu dopuszczone są samochody wyprodukowane przed 1978 rokiem lub nieco młodsze, ale których konstrukcja nie zmieniła się od daty granicznej. W zawodach dominują więc Porsche 911, Datsuny 260 i Fordy Escorty. Wymogi te spełnia jednak również Mercedes 450 SLC 5.0 z roku 1979, dumnie noszący tabliczkę z trzysetnym numerem produkcji, który z USA sprowadzony został do warszawskiego serwisu NAC Rally Team. Podczas trwającej wiele miesięcy przebudowy auto z wersji cywilnej przekształciło się w rajdową, gotową, by stawić czoła Afryce.
Do Kenii samochód wysłany został już we wrześniu. Po blisko miesięcznej podróży dotarł bez przeszkód do portu w Mombasie, gdzie kilka dni temu wylądował również samolot z członkami NAC Rally Team. Ostatnie dni Polacy spędzili na testach i przygotowaniach do startu. – Jestem lekko przerażony! – komentuje Paweł Molgo. – Tu potrzebna jest raczej Toyota Land Cruiser, a nie Mercedes. Jazda po kenijskich drogach to stuprocentowy off-road: z hopami, kamieniami, błotem i przejazdami przez rzeki. Trasa niczym nie różni się od tych, z którymi mierzymy się w rajdach terenowych. Poznaliśmy już naszych konkurentów, którzy sprawiają wrażenie bardzo mocnych. Auta tylko z pozoru wyglądają na historyczne, ale pod ultralekkimi karoseriami kryją silniki Cosworth i amortyzatory Reiger. Niełatwo będzie nawiązać z nimi rywalizację.
East African Safari Classic Rally 2015 wystartował w czwartkowy poranek (19 listopada) w Mombasie. Przed zawodnikami osiem dni zmagań, w czasie których pokonają trasę o długości aż 4100 kilometrów. – Rajd zapowiada się fascynująco. Oby nasz samochód w biało-czerwonych barwach dojechał do mety, bo taki jest nasz cel! – mówi Paweł Molgo. Zawodnicy NAC Rally Team walczyć będą nie tylko o wynik sportowy, ale zdeklarowali również, że za każdy przejechany kilometr przekażą 10 zł na świąteczne prezenty dla podopiecznych Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.